Nieubłagalnie kończy mi się zaległy urlop wypoczynkowy i zbliża się pora powrotu do pracy...
Jeszcze to do mnie nie dotarło, chyba podświadomie blokuję datę powrotu do pracy :). Generalnie z chęcią bym korzystała dalej z przywileju bycia z A ,gdyby mi ktoś za to płacił :)
Ostatni tydzień był dość intensywny. Z uwagi na fakt iż chciałam wszystkie zaległe sprawy pozałatwiać, spotkać się z kilkoma osobami bo później niestety będzie ciężko. Pomijam fakt ogarnięcia domu bo część obowiązków będzie musial przejąć D, choć jak na razie ciężko mi sobie to wyobrazić, jemu chyba również :) Ale myślę, że po częsci może sytuacja w nim obudzi wszystkie do tej pory pomijane przez niego aspekty życia i ogranięcia domowego:) Generalnie jak to facet jak powiem kilka razy to zrozumie, ale wiele trzeba tłumaczyć jak no sami wiecie komu :)
Początkowo myślałam, żeby sobie wszystko zaplanować krok po kroku, ale stwierdziłam, że z planami różnie bywa i idę na żywioł. Zero planowania. Tym bardziej, że nie dość, że sobie, to musiałabym palnować 3 osobom z czego dwie są dorosłe, więc powinny sobie poradzić :)
Najbardziej chyba będzie doskwierać mi tęsknota i odliczanie czasu powrotu do domu. I myślenie, myślenie, myślenie co porabia A, czy nie nabił kolejnego guza, czy zjadł obiadek, czy ma udaną drzemkę, oj i można wymieniać dalej.Achhhhhh
A jak to u was drogie mamy sie odbywało? Z chęcią przyjmę każdą dobra radę :)
piątek, 25 lipca 2014
wtorek, 8 lipca 2014
PODRÓŻOWANIE
Czerwiec będzie naszym miesiącem podróżowania. Łącznie zrobiliśmy ponad 3000km.
Początkowo myślałam, że z maluszkiem którym ma nieco ponad roczek będzie ciężko. Okazało się, że mały szybko się przystosował do warunków jazdy a także do zmieniającego się otoczenia a także ludzi, którzy go do tej pory otaczali.
Zauważyłam, że im miej czasu poświęcam na myślenie jak to będzie wszystko wyglądało tym lepiej to wszystko wychodzi . Tym lepiej ja to znoszę i A.
Najlepiej brać wszystko na żywioł, nawet z takim mały bąblem jakim jest A.
Teraz czuję, że możemy wiele :)
Aczkolwiek przydałby się większy samochód, drogi w niektórych miejscach mogłby by być lepsze.
W większości są fajnie przystosowane place zabaw dla dzieci, tak więc duży plus, że nie zapominają o najmniejszych podróżnikach.
Czasem brakowało mi miejsca gdzie można dziecko swobodnie położyć i przebrać, bo niestety takiego na swojej trasie nie spotkałam. Zarównu u nas w PL jak i za naszą zachodnią granicą. A kanapa samochodu nie zawsze jest wygodna, tak więc akrobacyjne było przebieranie :)
Generalnie podróżowanie z dzieckiem jest jedynie troszkę bardziej męczące niż zwykle, choć nie zawsze tak bywa :) Męczące nie tylko dla rodziców ale i dla dzieciaków.
Teraz już możemy jechać na koniec świata :)
Początkowo myślałam, że z maluszkiem którym ma nieco ponad roczek będzie ciężko. Okazało się, że mały szybko się przystosował do warunków jazdy a także do zmieniającego się otoczenia a także ludzi, którzy go do tej pory otaczali.
Zauważyłam, że im miej czasu poświęcam na myślenie jak to będzie wszystko wyglądało tym lepiej to wszystko wychodzi . Tym lepiej ja to znoszę i A.
Najlepiej brać wszystko na żywioł, nawet z takim mały bąblem jakim jest A.
Teraz czuję, że możemy wiele :)
Aczkolwiek przydałby się większy samochód, drogi w niektórych miejscach mogłby by być lepsze.
W większości są fajnie przystosowane place zabaw dla dzieci, tak więc duży plus, że nie zapominają o najmniejszych podróżnikach.
Czasem brakowało mi miejsca gdzie można dziecko swobodnie położyć i przebrać, bo niestety takiego na swojej trasie nie spotkałam. Zarównu u nas w PL jak i za naszą zachodnią granicą. A kanapa samochodu nie zawsze jest wygodna, tak więc akrobacyjne było przebieranie :)
Generalnie podróżowanie z dzieckiem jest jedynie troszkę bardziej męczące niż zwykle, choć nie zawsze tak bywa :) Męczące nie tylko dla rodziców ale i dla dzieciaków.
Teraz już możemy jechać na koniec świata :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)