Czerwiec będzie naszym miesiącem podróżowania. Łącznie zrobiliśmy ponad 3000km.
Początkowo myślałam, że z maluszkiem którym ma nieco ponad roczek będzie ciężko. Okazało się, że mały szybko się przystosował do warunków jazdy a także do zmieniającego się otoczenia a także ludzi, którzy go do tej pory otaczali.
Zauważyłam, że im miej czasu poświęcam na myślenie jak to będzie wszystko wyglądało tym lepiej to wszystko wychodzi . Tym lepiej ja to znoszę i A.
Najlepiej brać wszystko na żywioł, nawet z takim mały bąblem jakim jest A.
Teraz czuję, że możemy wiele :)
Aczkolwiek przydałby się większy samochód, drogi w niektórych miejscach mogłby by być lepsze.
W większości są fajnie przystosowane place zabaw dla dzieci, tak więc duży plus, że nie zapominają o najmniejszych podróżnikach.
Czasem brakowało mi miejsca gdzie można dziecko swobodnie położyć i przebrać, bo niestety takiego na swojej trasie nie spotkałam. Zarównu u nas w PL jak i za naszą zachodnią granicą. A kanapa samochodu nie zawsze jest wygodna, tak więc akrobacyjne było przebieranie :)
Generalnie podróżowanie z dzieckiem jest jedynie troszkę bardziej męczące niż zwykle, choć nie zawsze tak bywa :) Męczące nie tylko dla rodziców ale i dla dzieciaków.
Teraz już możemy jechać na koniec świata :)
Wspominałam coś, że dziecko zaczyna wymiotować w samochodzie dopiero, jak jest nieco większe? ;)
OdpowiedzUsuńNie, nic nie wspominałaś. A w jakim wieku się zaczęło u was to objawiać?
OdpowiedzUsuń