piątek, 26 września 2014

ŻŁOBKOWANIE C.D

I wróciliśmy po 6 dniowej przerwie znów do żłobka.
A już wiedział co się będzie działo, już w szatni zrobił minkę w drugą stronę  :(
Na nowo przeżył aklimatyzację i ty, razem dosłownie ją przeżył.Pierwszy dzień po powrocie był ciężki, troszkę płakał i szlochał. Kolejne dni były już lepsze. Nawet w ostatni dzień kiedy jeszcze byliśmy w żłobku- sam poszedł do Pani.
Oczywiście musiałam zrezygnować z możliwości odprowadzania go do żłobka z uwagi na fakt iż przy mnie przeżywał to jeszcze bardziej, dodatkowo ja też to przeżywałam.
Tak więc puszczałam moich chłopaków samych i o dziwo bardzo dobrze im to szło:)
Żałuję jedynie, że na chwilę obecną nie mogłam robić tego. Odkąd wróciłam do pracy, staram się celebrować każą chwilę z A.
Długo nie pochodziliśmy do żłobka - aż tydzień, bo znów przyplątały się jakieś bakterie do nas i niestety znów mamy areszt domowy.
Każdy nad tym ubolewa a najbardziej A kiedy wie, że inny wychodzą on musi siedzieć w domku i jedynie obserwować wszystko z okna.
Mam nadzieję,tzn. chciałabym abyśmy wrócili na dłużej do żłobka bo nie chcę abyśmy znów przeżywali kolejną aklimatyzację...
 A to  zdjęcia , gdy jeszcze chodziliśmy do żłobka...







ROZDANIE KONKUROSWE

Rozdanie konkursowe u kosmetycznieinaczej skłoniło mnie po części do ogarnięcia spraw technicznych jeśli chodzi o dodawanie banerów:)
Udało mi się  to z małą pomocą wujka Google :) Może przy okazji tego wdrożę się bardziej w sprawy techniczne bo generalnie ciężko u mnie z tym :)

Ale do meritum otóż zaciekawiło i skłoniło mnie do napisania słów kilka rozdanie konkursowe gdzie do zgarnięcia jest Maseczka Love Me Green:)
Uwielbiam maseczki i uwielbiam je testować :) I z chęcią przetestowałabym właśnie tą :)
Po pierwsze z racji tego ,że jest organiczna :)
Po drugie regenerująca i dodatkowo składniki w niej zawarte minimalizują zmarszczki :)
Po trzecie jest do wszystkich rodzajów skóry :)

Dodatkowo bardzo mi się spodobała nazwa firmy love-me-green, która również mnie zaciekawiła  i nie omieszkam się nią bardziej zainteresować :)





czwartek, 11 września 2014

#100HAPPYDAYS PODSUMOWANIE

Bardzo się cieszę, że udało mi się trafić na to wyzwanie, i że udało mi się podołać do końca :)
Teraz mi tak jakoś pusto, bez tej celebracji w formie zdjęć bądź po prostu opisów sytuacji.
Dość często łapię się na tym , że doszukuję się szczęśliwych momentów w danym dniu, po części wpadło mi to już można rzecz w nawyk taki pozytywny nawyk :)
To taka darmowa i własna terapia :) Nieraz naprawdę nie dostrzegamy ile dobrego jest wokół nas :)
Doceniajmy i jeszcze raz doceniajmy każdą najmniejszą rzecz :) Możemy się naprawdę mile zaskoczyć :)

Poniżej krótkie podsumowanie #100HAPPYDAYS :)




UROKI ŻŁOBKOWANIA

Długo nie pochodziliśmy do żłobka bo aż 4 dni. Piątego dnia mieliśmy już areszt domowy bo ktoś przyniósł ze sobą bakterie do żłobka opcje są trzy albo personel albo inne dzieci albo rodzice którzy przyprowadzą dzieci.
Obecnie areszt domowy trwa, wciąż się kurujemy męczy nas tylko katarek, i czasem mały kaszelek przez który również musieliśmy przełożyć szczepienie.

Dobrze że mamy Babcię, która zajmuje się A a my z D chodzimy do pracy. Nie wiem jak by to wyglądało jak byśmy byli sami. Pewnie bym dłużej siedziała w domu  a D by chodził do pracy. I szukalibyśmy opcji zastępczej do opieki nad A.
My mamy naprawdę luksus. Inne rodziny pewnie tego mają i dlatego posyłają chore dzieci do żłobka czy przedszkola. Jestem na nich zła, nie ukrywam tego, choć niestety nie miałam możliwości zweryfikowania kto był prowodyrem tych zarazków. Wiem też, że bakterie  nie od razu dają o sobie znać, co nie zmienia faktu iż nadal jestem zła i ciężko mi zrozumieć postępowanie rodziców, którzy puszczają z pełną premedytacją swoje pociechy żeby zarażały innych....

Pomijam już fakt żłobkowania, ale kilkakrotnie się już z tym spotkałam zarówno na basenie jak i na placu zabaw. O zgrozo! Rozumiem hartowanie organizmu, ale nie rozumiem świadomego zarażania innych!

Wiem, że jest to wpisane zarówno w żłobek czy też przedszkole, ale nie myślałam, że będzie to tak szybko.
Najbardziej mi szkoda, że A straci możliwość asymilacji z innymi dzieciakami i z całym światkiem żłobkowym. Choć jest on otwarty na nowe dzieci i nowe znajomości, tak więc mam nadzieje, że jak już wróci to wróci na troszkę dłużej i bez problemu się dopasuje  i że znów nas ktoś nie zarazi  z pełną albo częściową premedytacją.....

Ja nie jestem bez winy bo dopóki A się nie pojawił, też przyjmowałam taka strategię, świadomego z pełną premedytacją zarażania. Ale odkąd się pojawił A, mój stosunek uległ zmianie. Nie jest to wygodne dla nikogo mam na myśli zarówno chorobę jak i areszt domowy. Ale czasem lepiej posiedzieć w domku i przeboleć to wszystko, niż potem nabawić się powikłań albo Bóg wie czego.

A wy jakie macie doświadczenia?Stosujecie coś na odporność u maluchów i czy to działa?

czwartek, 4 września 2014

PIERWSZY WRZEŚNIA ŻŁOBKOWANIE

I nie ubłagalnie nastąpił ten dzień, kiedy posłałam A do Żłobka.
Wcześniej jakoś go specjalnie na to nie przygotowywałam, za dużo też nie mówiłam. Jedynie kilka dni przed kilka razy przeszliśmy się w stronę Żłobka by pokazać gdzie A będzie chodził. O dziwo mu się spodobało i krążył wokół tego miejsca.
Miał być plan przygotowawczy ale jednak stwierdziłam, że żywioł jest chyba lepszy. Choć nie powiem, ja raczej jestem z tych planujących ale nie do przesady :)

Jak to zwykle bywa pierwszy dzień dziecko najlepiej znosi z uwagi na fakt iż do końca nie wie co będzie dalej :) Natomiast już w kolejne dni jest mądrzejsze o swoje doświadczenia i już nie jest tak ładnie i pięknie jak pierwszego dnia . Aczkolwiek nie mam co narzekać bo i tak A znosi to dzielnie i dobrze. Przynajmniej nie widać zmian w jego zachowaniu. Natomiast  ja bardziej przeżywam to niż powrót do pracy. Z uwagi na fakt iż nie znam personalu tak  dobrze jak znam  babcie A :)

Co do wyprawki do żłobka moim numerem jeden został worek, który można traktować jako plecaczek a później jak dziecko będzie starsze jako woreczek na buty. Po prostu się w nim zakochałam :) I nie chciałam żadnego innego :)
Woreczek ma wyhaftowane imię ale jest też możliwość przyszycia literek. Ja wybrałam tą opcję, gdzie imię jest zaznaczone tylko delikatnie.
Zdjęcie zrobione na szybko telefonem  z uwagi  na brak czasu na korzystanie z aparatu :( Tak więc nie oddaje tego piękna w 100%. Natomiast jeżeli ktoś byłby zainteresowanymi takimi cudeńkami zarówno w wersji dla chłopca i dla dziewczynki to zapraszam do Limpopo :)

                                                   Woreczek do nabycia u  Limpopo.