sobota, 10 maja 2014

MAMINY SYNUŚ, CÓRECZKA TATUSIA

Mówi się że synuś to mamusi a córeczka tatusia.
Cała wina spada na nas, że za dużo miłości, że za dużo rozpieszczania, ze próbujemy rekompensować sobie brakiem miłości od męża (żony), że w związkach bardzo tradycyjnie patriarchalnych.

A co jeśli jest jedynie dużo miłości i rozpieszczania no bo jak można wychowywać dziecko tak na zimno. To tak jakby nie być matką, nie da się przecież wyłączyć instynktu macierzyńskiego, przynajmniej ja nie wiem jak można to zrobić, nie mając podstaw ani wzorców.

Wiem,że to my rodzice jesteśmy za wszystko odpowiedzialni ale czy miłość i rozpieszczanie może faktycznie prowadzić do tego że wychowam maminego synusia ? Mam nadzieję, że nie:) Chcę jedynie wychować człowieka obdarzonego miłością którą będzie mógł przekazywać dalej. To właśnie dzięki niej w przyszłości może stać się mądrym i kochającym mężem i ojcem.

Mam jedynie nadzieję, że obecne zachowanie A, które wszyscy żartobliwie komentują jako "mamin-synuś" to jedynie przejściowy okres z racji ostawienia od piersi w dzień. I że jest to jedynie rekompensata bliskości, którą próbuje sobie w jakiś sposób odtworzyć.



Patrząc z perspektywy jak ja zostałam wychowana, wiem że więź matka - dziecko, nie ważne czy syn czy córka jest naprawdę silna, pomimo wszystko.Sama też zdążyłam to zauważyć.
Nie zapominamy też o tacie, który ma także niemały w tym udział :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz